Paradoks dnia.

19.09.2016r. to data, która raz na zawsze odmieniła moje życie.

O godz. 15:45, po kilku godzinach bóli, które odbierały rozum i kazały powtarzać sobie 'nigdy więcej', przyszedł na świat mój SYN - Milan, który do ostatniego momentu absolutnie miał nie być Milanem. Cały ten proceder, jakim jest poród nie uważam za cudowne przeżycie, które będę czcić po kres swoich dni. Był to najgorszy dzień mojego życia i paradoksalnie - najpiękniejszy, o czym uświadamiałam sobie każdego kolejnego dnia. Od razu po Jego narodzinach czułam ulgę. Ulgę, że jest już po wszystkim. Mam SYNKA. Cieplutkiego, obślizgłego, włochatego. NIESAMOWITE. Uczucia trudne do opisania. Na pewno była to: euforia, niedowierzanie, ulga, szczęście, duma...


19.09.2016r. 17:52

 Choć opadająca z sił fizycznie, podświadomie mogłam góry przenosić. Zamiast spać, odpoczywać, nie mogłam oderwać oczu. Że to moje dziecko, że to przeze mnie zrodzony, że to właśnie On pod moim sercem kształtował się przez 9 miesięcy. Niesamowite...

Milan - takie imię wybrał Jego Tata. Ja natomiast całą ciążę byłam przeciwna, choć własnej propozycji imienia brak! Moje pierwsze dziecko, syn, a ja nie jestem zdecydowana na żadne imię - ogarniała mnie frustracja. Wszystko dookoła było "dopięte" na ostatni guzik, wszystko zaplanowane, zorganizowane, cóż, tylko drobny szczegół, nie miałam pojęcia jakie imię moje dziecko będzie nosiło przez całe życie. Za jakie imię będzie miało ewentualne pretensje, że jest takie a nie inne ;) Tak w ogóle, to początkowo miała być dziewczynka, która nazywać się miała Estera lub Marcelina, oczywiście wbrew sprzeciwom Taty.  Dopiero pod koniec ciąży, gdy wszyscy dookoła mówiła o nim jako o Milanku, ja dopiero nabrałam 100-procentowej pewności, gdy zobaczyłam tego przeuroczego, milusiego włochatka. Milutki Milusiek, pasuje idealnie. Teraz nie wyobrażam sobie, że mógłby nazywać się inaczej.
22.09.2016r.
 

Spóźniony, bezcenny prezent urodzinowy <3

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Proces gojenia

Never stop dreaming ♥️♥️♥️♥️♥️