Higiena i bezpieczeństwo w branży beauty.

 W związku z coraz większą popularnością usług w branży beauty, w odpowiedzi powstaje coraz to więcej miejsc, pojawia się coraz więcej specjalistów.
O ile Ci ostatni są nimi rzeczywiście, nie było by w tym nic nadzwyczajnego. Niestety specjalistą nazywa siebie teraz każdy, kto ledwo ukończy kurs. Smutna prawda. Ja rozumiem, że każdy może próbować w życiu wszystkiego, chce odnaleźć swoje miejsce na ziemi, próbuje swoich sił w różnych branżach. Ale na litość boską, nie porywajcie się od razu z motyką na księżyc.

Ja osobiście, zawsze podchodziłam i podchodzę z dystansem do swoich umiejętności. Czasami być może tracę na tym, ale wolę spać spokojnie i z czystym sumieniem wypuścić klientkę do domu. Nigdy nie mamy pewności, jak dana skóra, czy organizm zareaguje. Nawet wykonując setny raz ten sam zabieg jednej osobie reakcja może być różna. Przyczyn może być wiele. Nie zawsze jest to zależne od nas, osób wykonujących usługę. Ważne natomiast jest to, aby umieć reagować w takich sytuacjach, aby próbować pomóc, uspokoić, dać poczucie bezpieczeństwa, a w zamian otrzymamy największą zapłatę zadowolenie i zaufanie klientki.

Wykonując zabiegi, które mają często bardzo intymny charakter, mam tutaj na myśli przekroczenie granicy bliskości, a także zabiegi, które zmieniają wyraz, wygląd twarz czy ciała, ponosimy za to pełną odpowiedzialność. Musimy mieć tego świadomość. Decydując się na wykonywanie konkretnych usług musimy mieć na uwadze dobro i bezpieczeństwo innych.

W moim kilkuletnim doświadczeniu spotkałam się z różnymi miejscami, "punktami" usługowymi, bo niektóre dosłownie tylko tak można nazwać. Miałam często wątpliwą przyjemność poznania czy skorzystania z usług specjalistów, którzy miałam wrażenie nie do końca wiedzą co robią w danym miejscu i po co. To czuć od razu. Pasja, serce włożone w swoją pracę. Zadowolenie z usługi nie powinno dotyczyć tylko osoby korzystającej, ale także specjalisty, który podejmuje się "wyzwania".
Ja w swojej pracy często mam momenty wzruszenia (abstrahując od tego, że stałam się jeszcze bardziej wrażliwa na wszelkiego rodzaju historie, wydarzenia, sytuacje, nawet ostatnio moja przyjaciółka, nie-matka po opowiedzeniu mi pewnej historii z dzieciństwa stwierdziła - "O Boże, Ty naprawdę jesteś MATKĄ!", bo zalałam się łzami:D. Mhm, jestem mega wrażliwcem, od zawsze byłam, ale teraz to już przesadzam. No, ale nic muszę z tym żyć :) Wracając... każda pomyślnie wykonana praca, każdy efekt mojej pracy wzrusza mnie i napawa dumą, często moje klientki widzą to w moich zaszklonych oczach, w mojej ekspresyjnej radości, niepohamowanej ekscytacji. Taka już jestem. Jedni to lubią, inni mogą być zakłopotani. Nie mniej jednak wszystko, za co się zabieram staram się robić w 100%. Jeśli nie czuję się w czymś dobrze, po prostu odpuszczam i zostawiam to lepszym w tej dziedzinie :)
Jak wielu jest specjalistów tak i jakości usług są różne. Jak to kiedyś ktoś stwierdził jestem trudnym klientem. Nawet nie dlatego, że śmiałabym kogoś pouczać i wprowadzać go w zakłopotanie, to jednak jestem bardzo wymagająca. Jako, że sama staram się świadczyć usługi na najwyższym poziomie, podobnie chciałabym być tratowana. Wykonuję usługi dla kogoś, tak, jak sama chciałabym, aby były wykonane mnie.
Praca z ludźmi bywa tak samo przyjemna, jak trudna. Na szczęście na swojej drodze spotykam raczej przychylne dusze, klientki, z którymi często łączy nas bliska więź. To bardzo budujące, gdy ktoś obdarza Cię całkowitym zaufaniem, z uśmiechem wchodzi i nie może doczekać się następnego spotkania.

Higiena i bezpieczeństwo to podstawa.
Z tym też bywa różnie. Klient zwraca uwagę na wszystko. Naprawdę. Zakurzona lampa, kilka włosów na konsoli fryzjerskiej, nie wspominając już o wielorazowego użytku narzędziach do pracy.
Kiedyś sama byłam w takiej sytuacji. Postanowiłam na szybko skorzystać z usług salonu, którego wcześniej nie znałam. Zależało mi na usłudze "na już" i właśnie tak udało mi się zarezerwować usługę. Chodziło o usługę fryzjerską. Na samym wejściu zobaczyłam, jak jedna z Pań walczy ze stertą pospiesznie złożonych ręczników, które niegdyś były koloru białego, jak przypuszczam. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie rzuciła ich obok myjki, do której po chwili mnie poproszono. Pani Fryzjerka po zużyciu negatywnej energii na moich włosach podczas mycia, wyszarpała spośród owej sterty specjalnie dla mnie ręcznik przypalony czymś, zaplamiony od farby i z kilkoma dziurkami na krawędziach. Poczułam się wyjątkowo. Wzdrygam na samą myśl, ale zacisnęłam zęby. Z cieknącą wodą po karku, bo ręcznik był niewielkiego rozmiaru, dumnie jak królowa kroczyłam do stanowiska fryzjerskiego. Odetchnęłam z ulgą, że potrzebowałam tylko wymodelowania włosów. Tylko, albo aż. Moje ówcześnie kręcone włosy, nieudolnie rozczesywała małym grzebieniem, który spadł jej niechcący na podłogę. Nie muszę mówić, że nie była zbyt czysta. Nic takiego nie stałoby się, gdyby nie podniosła go jak gdyby nigdy nic się nie stało przystąpiła do ponownego szarpania włosów tymże grzebieniem.... (wzdycham). Nie odezwałam się ani słowem. Po zakończonym procederze, czas na suszenie... błagam, żeby tylko nie przypalała mi skóry. Niech to szlag! Nie jestem fryzjerem, ale nigdy nie zdarzyło mi się przy wielokrotnym modelowaniu wielu osób, aby przegrzać skórę głowy. Demet! Za każdym razem, widząc w lustrze zbliżającą się końcówkę suszarki do mojej głowy przechodziły mnie ciarki. Nie pomagało syczenie, ani odsuwanie głowy. Pani ciągnęła głowę razem z włosami w swoją stronę. Nie no, wyciągnięte były porządnie, muszę przyznać. Za kilkunastym razem, gdy poczułam żar na skórze głowy, poprosiłam Panią bardzo uprzejmie i delikatnie, czy nie mogłaby może zmniejszyć temperatury, albo po prostu nie suszyć przy samej skórze, na co w odpowiedzi usłyszałam - "przecież chciała Pani uniesione od skóry" zaśmiałam się w duchu przez łzy i odpowiedziałam wątłym głosem - "wie Pani co, jednak nie muszą być, aż tak uniesione". Myślicie, że pomogło? Nein! Cierpliwie doczekałam do końca usługi, grzecznie podziękowałam, wyszłam i więcej mnie tam nie zobaczyli. Aż się upociłam opisując to ha! :)

Kiedyś paznokcie robiłam sobie tylko sama. Nikt nigdy nie zrobił mi tak idealnie paznokci, jak bym tego chciała. Ale odkąd mam dziecko, pracuję, jakoś tak mi przyjemnie pójść, usiąść i niech się mną zajmą! I żeby się założył ile się później nagadam... :)
Proszę Was zwracajcie uwagę na jednorazowe narzędzia czy ich wysterylizowanie. Poprawne i rzetelne. Zwracajcie uwagę na choćby najprostsze mycie rąk przed przystąpienie do jakiegokolwiek zabiegu. 
Decydując się na usługę makijażu permanentnego wybierajcie mądrze. Przede wszystkim obejrzyjcie wszystkie prace osoby wykonującej. Jeśli się już zdecydujecie proście o wyjaśnienie całego przebiegu zabiegu, macie prawo wymagać, aby linergistka otworzyła przy Was nową igłę i nasadkę. Czy choćby ma nowe rękawiczki, a nie takie, które służyły już do zabiegów na kilku klientkach, bo i takie rzeczy się zdarzają, mhmmm.... Zwracajcie uwagę na szczegóły to bardzo ważne.

Ciekawa jestem czy Wam przydarzyła się podobna sytuacja? Czy może wcześniej nie zwracałyście aż tak dużej uwagi do szczegółów? Dajcie znać, jakie są Wasze doświadczenia :)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Proces gojenia

Never stop dreaming ♥️♥️♥️♥️♥️