Sweeet, sweeet sugar lips 💋
Nie wiem jak Wy, ale ja w tym okresie niby już wiosennym, a jednak nadal syberyjskim, odczuwam skutki pogody na swojej skórze dłoni i ustach. Szorstka, przesuszona, nieestetyczna.
Tym razem o ustach.
Co prawda do tej pory zamiast jakichkolwiek specyfików używałam po prostu starej szczoteczki do zębów (niektóre mają z drugiej strony główki mikroszczoteczki silikonowe, służące właśnie do masażu ust). Zwilżoną szczoteczką, okrężnymi ruchami delikatnie masowałam usta. Poprawia to ukrwienie, usta są pełniejsze i gładkie. Następnie odrobina miodu (która niestety nie pozostawała na nich zbyt długo z wiadomych przyczyn) i pielęgnacja domowa dobiegała końca. Do momentu pojawienia się mojego synka, nie było mowy o tym, aby moje usta kiedykolwiek były saute. No chyba, że podczas snu :) Nawyk nabywania kolejnych pomadek, błyszczyków, szminek niestety pozostał mi do dzisiaj, wiernie czekają na swoją kolej;) nie mają wyjścia...
Tym razem w moje ręce wpadł peeling do ust z firmy Evree.
Wybrałam zapach poziomki. Postanowiłam natychmiast odgruzować swoje wargi z popękanego, przesuszonego naskórka. Niewielką ilością peelingu przemasowałam usta. Zapach jest miły w odczuciu, powiedzmy, że przypomina poziomkę. Drobinki osypujące się na wszystko dookoła - dla mnie minus - nie lubię tego. Po zmyciu usta pozostają nawilżone/natłuszczone przez dłuższy czas. Cóż, generalnie oceniam go pozytywnie, bo lubię peelingi. Jeśli ktoś ma zajawkę typu "takiego jeszcze nie mam ;)" to można sobie wypróbować.
Równie dobrze można zrobić podobny specyfik w domowym zaciszu. Wystarczy brązowy cukier, odrobina miodu i cynamon. Cukier złuszczy i wygładzi naskórek, miód nawilży, a cynamon pobudzi krążenie.
Któregoś razu, przypadkiem, będąc w aptece, zauważyłam małe saszetki firmy Tisane.
Znałam ich pomadki do ust, ale tylko z opinii znajomych, podobno są świetne, że też jeszcze ich nie nabyłam hm. Uczynię to w najbliższym czasie ;) Ale do sedna... Saszetki okazały się być... Peelingiem do ust!
Fajne to rozwiązanie z formą opakowania - 2gramowa saszetka. Zmobilizuje to tych, którzy z regularnością mają na bakier. Pozostawienie otwartej saszetki na zlewie (czyli w zasięgu wzroku) przypomni o ponownym użyciu :)
I spodziewając się kolejnych osypujacych się na podłogę, zlew, ubrania drobinki scrubu, miłe zaskoczenie :) Konsystencja zwartego musu, który zawierał w sobie delikatne kryształki cukru, słodziutki mmm ;) _sucrose_
Aromatyczny zapach mojej ukochanej wanilii, przypominający często używany przez mamę olejek waniliowy do ciast, przywołujący miłe wspomnienia (plus sensoryczny)_ethyl vanilin_
Od razu po aplikacji czuć delikatne mrowienie i uczucie chłodu. Pozostawiony na chwilę dłużej na ustach sam się rozpuszcza i tworzy tłusty film na ustach.
Soooooo in love !
Polecam :)
Tym razem o ustach.
Co prawda do tej pory zamiast jakichkolwiek specyfików używałam po prostu starej szczoteczki do zębów (niektóre mają z drugiej strony główki mikroszczoteczki silikonowe, służące właśnie do masażu ust). Zwilżoną szczoteczką, okrężnymi ruchami delikatnie masowałam usta. Poprawia to ukrwienie, usta są pełniejsze i gładkie. Następnie odrobina miodu (która niestety nie pozostawała na nich zbyt długo z wiadomych przyczyn) i pielęgnacja domowa dobiegała końca. Do momentu pojawienia się mojego synka, nie było mowy o tym, aby moje usta kiedykolwiek były saute. No chyba, że podczas snu :) Nawyk nabywania kolejnych pomadek, błyszczyków, szminek niestety pozostał mi do dzisiaj, wiernie czekają na swoją kolej;) nie mają wyjścia...
Tym razem w moje ręce wpadł peeling do ust z firmy Evree.
Wybrałam zapach poziomki. Postanowiłam natychmiast odgruzować swoje wargi z popękanego, przesuszonego naskórka. Niewielką ilością peelingu przemasowałam usta. Zapach jest miły w odczuciu, powiedzmy, że przypomina poziomkę. Drobinki osypujące się na wszystko dookoła - dla mnie minus - nie lubię tego. Po zmyciu usta pozostają nawilżone/natłuszczone przez dłuższy czas. Cóż, generalnie oceniam go pozytywnie, bo lubię peelingi. Jeśli ktoś ma zajawkę typu "takiego jeszcze nie mam ;)" to można sobie wypróbować.
Równie dobrze można zrobić podobny specyfik w domowym zaciszu. Wystarczy brązowy cukier, odrobina miodu i cynamon. Cukier złuszczy i wygładzi naskórek, miód nawilży, a cynamon pobudzi krążenie.
Któregoś razu, przypadkiem, będąc w aptece, zauważyłam małe saszetki firmy Tisane.
Znałam ich pomadki do ust, ale tylko z opinii znajomych, podobno są świetne, że też jeszcze ich nie nabyłam hm. Uczynię to w najbliższym czasie ;) Ale do sedna... Saszetki okazały się być... Peelingiem do ust!
Fajne to rozwiązanie z formą opakowania - 2gramowa saszetka. Zmobilizuje to tych, którzy z regularnością mają na bakier. Pozostawienie otwartej saszetki na zlewie (czyli w zasięgu wzroku) przypomni o ponownym użyciu :)
I spodziewając się kolejnych osypujacych się na podłogę, zlew, ubrania drobinki scrubu, miłe zaskoczenie :) Konsystencja zwartego musu, który zawierał w sobie delikatne kryształki cukru, słodziutki mmm ;) _sucrose_
Aromatyczny zapach mojej ukochanej wanilii, przypominający często używany przez mamę olejek waniliowy do ciast, przywołujący miłe wspomnienia (plus sensoryczny)_ethyl vanilin_
Od razu po aplikacji czuć delikatne mrowienie i uczucie chłodu. Pozostawiony na chwilę dłużej na ustach sam się rozpuszcza i tworzy tłusty film na ustach.
Soooooo in love !
Polecam :)
Komentarze
Prześlij komentarz