Środowe refleksje urodowe 💜 Bell Tint

Kolejny must have mojej kosmetyczki.
Moje najukochańsze cudeńka. Robią robotę :)

Daaawno temu, gdy błyszczyki "tint" dopiero zaczęły podbijać polski rynek, próbowałam kilka marek. Moim faworytem okazały się błyszczyki Bell. "Przerobiłam" już całą paletę i te poniżej są moimi ukochanymi 💛💜💕
Utrzymują się baaardzo długo, jak to wspominała moja znajoma, budząc się po imprezie rano, usta nadal były gotowe na kolejne wyjście. 
Teraz, gdy jestem mamą,  nie wyobrażam sobie, żeby używać przy małym dziecku tradycyjne szminki lub błyszczyki 💄 i za każdym razem calujac swoje dziecko 👶 zostawiać na nim ślad. Dlatego plusem tych produktów jest całkowite wyschnięcie i nie pozostawianie odbicia;) 💋 
Minus za wysuszanie ust. W normalnych warunkach wystarczy najpierw nałożyć tint (ilość warstw w zależności od pożądanej intensywności koloru), a następnie użyć swojej ulubionej pomadki nawilżającej. 

Nr 5 to mój numer JEDEN. Uwielbiam ten nasycony róż, ku "uciesze" A. :) 

Nr 6 to fiolet, który fajnie wygląda na ustach samodzielnie, ale także współgra z "5" jako ombre. 

Nr 04 to delikatny pomarańcz. Jak dla mnie jest delikatną brzoskwinią, która po utlenieniu się, nadal subtelnie dopełnia cały makijaż.




Błyszczyki Bell Tint
Cena ok. 10zł


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Proces gojenia

Never stop dreaming ♥️♥️♥️♥️♥️