Czasami uda mi się wbić w coś ładnego, założyć ukochane szpilki i wyjść do ludzi! :) Weekend kiedyś i weekend dzisiaj. Kiedyś? Praca, praca, praca, impreza. Piątek, godz. 20:00 - kiedyś - poszukiwania odpowiedniego odzienia nie miały końca, grzebaniny w szafie zwykle kończyły się frustracją z tym samym wnioskiem - mam pełną szafę i nie mam się w co ubrać! oh well... przymiarki z drinkiem w ręku, muzyka w tle, make-up, włosy i... let the party begin. I tak po zarwanej nocy, ok maksymalnie dwóch, nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, musiałam odsypiać, regenerować się. Teraz, od 6 miesięcy śpię po kilka godzin i jakoś żyje, nawet mam się dobrze, można?!:) Choć nie planowałam akurat W TYM momencie dziecka, to o dziwo, organizm przestawił się SAM, bez pytania mnie o zdanie. Matczyny instynkt przepełnił moje serce. Jestem wyrodną matką. Niedawno zdarzyło mi się pomyśleć, strach się przyznać, że JA, obecnie matka polka, miałabym chęć wyj...